Właściciele firmy z ul. Tartakowej wywieźli odpady składowane na terenie byłych „Kontenerów”. – Spełniliśmy obietnicę – zaznaczają.

Obietnica usunięcia śmieci padła 6 września ubiegłego roku, na spotkaniu w Publicznej Szkole Podstawowej nr 3 na osiedlu Moczyń, zorganizowanym przez miasto.

Wzięli w nim udział m.in. mieszkańcy osiedla Moczyń. Jako gospodarz wystąpił burmistrz Daniel Marchewka. Towarzyszył mu dyrektor Zbigniew Białkowski, szef Departamentu Infrastruktury i Oświaty, sekretarz miasta Magdalena Wiadomska-Łażewska, Roman Ciszewski, naczelnik Wydziału Gospodarki Nieruchomościami i Ochrony Środowiska. Przyszedł również zaproszony Jacek Stępień, państwowy powiatowy inspektor sanitarny, młodszy aspirant Krzysztof Stankowski z zespołu do walki z przestępczością gospodarczą żagańskiej policji, a także Maciej Boryna, członek zarządu powiatu żagańskiego oraz Marek Kopta, wicestarosta żagański, a także radni.

Nowy prezes dał słowo

Z zaproszenia skorzystał też nowy właściciel terenu byłych „Kontenerów” Janusz Hołowiński wraz ze swoim współpracownikiem. Tłumaczył, że wysłał 6 września 2017 roku pismo do spółki Laritech Recykling i Tomasza Kulczyckiego (który wcześniej zarządzał zaśmieconym terenem). W owym piśmie było kategoryczne wezwanie do usunięcia odpadów z Moczynia, zaś termin zakończenia prac wyznaczono do 15 września ub. roku. Ze strony J. Hołowińskiego padła również solenna obietnica, że jeśli po wyznaczonej dacie śmieci nie zostaną uprzątnięte, to nowy właściciel zrobi to na własny koszt.

Sprawdziliśmy. Śmieci zaczęły znikać już po 20 września ub. roku. Sprawdziliśmy ponownie 23 lutego 2018 roku. Wszystkie odpady zostały uprzątnięte. – Spełniliśmy złożone obietnice – powiedzieli nam w piątek przedstawiciele zarządu.

Jeździły tiry z Europy

Przypomnijmy, że mieszkańcy Moczynia alarmowali o przywożeniu śmieci z Europy na teren byłego zakładu „Kontenery” już w grudniu 2016 roku. W tym czasie właścicielem upadłego zakładu był Bolesław Galent, były przewodniczący rady gminy wiejskiej Żagań i lokalny przedsiębiorca. Jako pierwsze w tej sprawie zareagowało miasto Żagań, które złożyło zawiadomienia o nielegalnym procederze do prokuratury, policji, straży granicznej i wielu innych instytucji.

28 lutego Rada Miasta Żagań podjęła stanowcze stanowisko wobec „bomby ekologicznej” przy Tartakowej, które zostało rozesłane do wielu instytucji. Od tego czasu wielokrotnie padały obietnice i były wyznaczane terminy na usunięcie śmieci. Zmieniali się też właściciele terenu.

Negocjacje i kolejne terminy

Mimo iż miasto nie było stroną w sprawie, to 6 marca 2017 r. burmistrz zaprosił do magistratu ówczesnych właścicieli działek. W jego obecności zostało podpisane porozumienie między Bolesławem Galentem, Leritech Recykling (dzierżawcą terenu) oraz firmą Bardena. Strony ustaliły: że na trzech działkach przy ul. Tartakowej zostały zgromadzone odpady w znacznej ilości magazynowane są niezgodnie z decyzja starosty. Wówczas strony zobowiązały się do usunięcia wszystkich zgromadzonych odpadów oraz uporządkowania całego terenu do 10 kwietnia 2017 roku. Spółka Bardena wycofała się z transakcji. Teren wrócił do B. Galenta i zaraz został przekazany kolejnej spółce. Odpady nie zostały uprzątnięte w przewidzianym terminie, a śmieci zostały jedynie zgarnięte z trzech działek na jedną, na którą wcześniej była zgoda starostwa.

Nie chcieliśmy płacić za cudze śmieci

W sobotę 13 maja 2017 roku, w ciągu czterech godzin zebrano ponad 500 podpisów pod żądaniem likwidacji wysypiska z ul. Tartakowej, w ramach akcji „Nie chcemy płacić za twoje śmieci”, prowadzonej przez przewodniczącą Wandę Winczaruk oraz część radnych miejskich i powiatowych. – Pojawiły się głosy różnych „doradców”, również w radzie miasta, żeby wydać decyzję administracyjną, która może doprowadzić do tego, że to miasto, czyli my wszyscy, będziemy musieli zapłacić przynajmniej 2 mln zł za wywiezienie trujących odpadów i utylizację terenu – wyjaśniał Andrzej Chodań, wiceprzewodniczący rady. – Nie trzeba dodawać, że wydanie takiej kwoty wiązałoby się z zamrożeniem inwestycji i potrzebnych ludziom wydatków. To przecież są pieniądze nas wszystkich! Radni podkreślali, że bardzo wielu mieszkańców zwróciło się do nich z apelem, aby ani jednej złotówki z kasy miasta nie zapłacić za likwidację dzikiego wysypiska. Stąd akcja „Nie chcemy płacić za twoje śmieci”.

Cofnięte zezwolenie i kara

Podczas wrześniowego spotkania z mieszkańcami wicestarosta Marek Kopta podkreślał, że zezwolenie na składowanie śmieci udzielone firmie przez Starostwo Powiatowe w Żaganiu zostało cofnięte. Zaznaczył też, że doręczanie wszelkiej korespondencji Laritechowi jest bezskuteczne, ponieważ w siedzibie we Wrocławiu nikt nie odpowiada, zaś na miejscu, siedziba mieści się w sklepie spożywczym w Jeleninie.

Efektem kontroli i postępowań była decyzja o karze nałożonej na Laritech Recykling przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w wysokości 500 tys. zł. Została ona wysłana na oba adresy: czyli do Wrocławia i do Jelenina, do siedziby firmy mieszczącej się na terenie należącym do B. Galenta i jego kuzyna.

Dzięki determinacji i uporowi mieszkańców miasta oraz samorządu odpady znikły z ul. Tartakowej, na której nigdy nie powinny się pojawić.

Linki do poprzednich artykułów:

Czy na Moczyniu tyka bomba ekologiczna?

Pół miliona kary za śmieci na Tartakowej

Radni apelują o zamknięcie prywatnego składowiska przy Tartakowej

Dosyć kręcenia. Kategorycznie żądamy uprzątnięcia śmieci z Tartakowej!

Debata z ekologiczną bombą w tle

Złóż sprzeciw w sprawie wysypiska przy Tartakowej!

Nie chcemy płacić za twoje śmieci!

Starostwo cofnęło decyzję, ale śmieci na Tartakowej nadal leżą

Nie tylko Żagań walczy z górą śmieci rosnącą na prywatnym terenie

Małgorzata Trzcionkowska

Fot. Adam Żyworonek

Śmieci znikły z Tartakowej.

©℗ Materiał oraz zdjęcia są chronione prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie artykułu i zdjęć tylko za zgodą Urzędu Miasta Żagań.