Energia piątkowego spaceru była inna. Jak zawsze towarzyszyła mu przyjazna i sympatyczna atmosfera, jednak po raz pierwszy podczas naszych wycieczek uczestników zaskoczył deszcz.

Jak to zwykle bywa, nieprzewidziane sytuacje potrafią być najbardziej inspirujące. Owszem, pogoda pokrzyżowała nieco plany i nie mogliśmy zrealizować wszystkich założeń, jednak najpiękniejsze było poczucie wspólnoty, jakie często towarzyszy ludziom wspólnie chroniącym się przed deszczem oraz to, o czym mówimy od samego początku – spacery, to nie tylko opowiadania przewodników czy wykład ex cathedra, ale również zaangażowanie jego uczestników. W tej kameralnej atmosferze letniego wieczoru, kiedy powietrze po deszczu pachnie inaczej, wspominkom i opowieściom nie było końca. Usłyszeliśmy dużo ciekawych i intrygujących osobistych historii, o których nie przeczytamy na kartach książek. Opowieści o ludziach, o chodzeniu tunelami w dzieciństwie, o kawiarniach i piekarniach istniejących jeszcze kilka dekad temu. Zapach lat 60. i 70. unosił się w powietrzu.

Dziękujemy uczestnikom za ich zaangażowanie, bo pokazało nam to, że to, co robimy, ma sens. Potwierdzają to również słowa, które usłyszeliśmy, że spacery są świetną inicjatywą i powinniśmy je kontynuować. Dla nas to nie jest rutynowa czynność, to kwestia poczucia lokalnej tożsamości i wartościowy sposób spędzania czasu w swoim miejscu, które chcemy współkreować. W miejscu, gdzie serce nasze, w Żaganiu.

Spacer prowadziła pani Halina Dobrakowska.

Znakomite zdjęcia wykonał nasz żagański fotokronikarz, pan Jan Mazur.

Tekst nadesłany przez: Mariusz Wieczerzyński