Na terenie byłych „kontenerów” wyrosła ogromna hałda śmieci.

Mieszkańcy osiedla alarmują, że na terenie dawnego zakładu „kontenerów” rośnie góra śmieci niewiadomego pochodzenia. Proszą o pomoc wszelkie, możliwe instytucje. Również miasto zgłosiło sprawę policji, sanepidowi oraz wojewódzkiemu inspektoratowi ochrony środowiska.

W imieniu mieszkańców podczas ostatniej sesji rady miasta (17 lutego) wystąpił Piotr Piotrowski. – Do tej pory na teren dawnego zakładu przyjechało ok. 200 tirów – wyliczał. – Pochodziły między innymi z Niemiec. Zauważyliśmy bardzo niebezpieczne odpady medyczne, czy też zwierzęce kości. Rośnie ogromna hałda. To miejsce leży blisko naszych domów. Już się pojawiły szczury, a wkrótce zrobi się ciepło. Będą muchy i smród. Boimy się też pożarów, żeby nie skończyło się tak, jak w Brożku (powiat żarski), gdzie takie nielegalne składowisko spłonęło, a cała okolica została spowita toksycznym dymem. Żądamy wstrzymania transportów i zatrzymania napływu śmieci. Nie chcemy żyć przy bombie ekologicznej

P. Piotrowski zaznaczał, że teren składowiska do niedawna należał do byłego przewodniczącego rady gminy wiejskiej Żagań, ale został sprzedany spółce, z którą nie ma żadnego kontaktu. Jej przedstawiciele nie stawiają się na wizje lokalne, ani na spotkania z mieszkańcami. – Dowiedzieliśmy się, że nadal obowiązuje umowa dzierżawy ze spółką, która składuje odpady – dodał mieszkaniec Moczynia. – Podczas wcześniejszych spotkań słyszeliśmy same kłamstwa. Między innymi, że śmieci są tutaj sortowane i wywożone. A także, że tu powstanie wielka inwestycja, w której zatrudnienie znajdzie wielu ludzi. Liczymy na pomoc burmistrza, starosty i wszelkich możliwych instytucji. Jesteśmy zdeterminowani, bo koszt rekultywacji terenu i wywiezienia odpadów to najmniej 1,5 mln zł.

– Jestem zażenowany, że do tej pory nikt nie zaprosił mnie na żadne ze spotkań, chociaż problem dotyczy miasta. Stoimy po tej samej stronie barykady – podkreślił burmistrz Daniel Marchewka. – Nie będziemy się biernie przyglądać temu procederowi. Istnieją poważne przesłanki, że popełniono przestępstwo przeciwko środowisku. To miejsce powinno być zabezpieczone. Złożyliśmy już zawiadomienia do Ministerstwa Środowiska, Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej i na policję. Teraz musimy czekać na ustalenia tych służb. Nie odpuścimy i będziemy walczyć.

Podczas sesji padły zapewnienia, że to nie miasto, a powiat wydał pozwolenie na tego rodzaju działalność. Zaś miasto nie pozwoli, aby milionowe koszty uprzątnięcia odpadów spadły na jego mieszkańców. Burmistrz zdementował też insynuacje, jakoby składowisko powstało, ponieważ miasto nie wyraziło zgody na przekształcenie działki przemysłowej na mieszkalną, przez co były właściciel terenu rzekomo był zmuszony do udostępniania go spółce zwożącej do Żagania niebezpieczne odpady. – Nie wpłynął wniosek o przekształcenie działki – zaznaczył D. Marchewka. Dopiero pod koniec ub. roku pojawiła się sugestia, że można to zrobić. Gdy już były tam śmieci. Należy przy tym dodać, że uchwalenie planu zagospodarowania przestrzennego trwa ok. rok.

Burmistrz zapowiedział wsparcie dla mieszkańców Moczynia i zabieganie o pomoc u parlamentarzystów.

fragment 33 sesji dotyczący składowiska odpadów na Moczyniu.

(mt)

©℗ Materiał oraz zdjęcia są chronione prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie artykułu i zdjęć tylko za zgodą Urzędu Miasta Żagań.