Wszystkich Świętych oraz Dzień Zaduszny to przede wszystkim czas zadumy nad mijającym życiem, okres wspominania bliskich, którzy odeszli. Pozostawiając Państwa w zadumie nad grobami najbliższych, przypominamy sylwetki czworga żaganian, których żegnaliśmy w 2020 roku.

W kwietniu pożegnaliśmy porucznika Krzysztofa Jędrysa, oficera 11 Batalionu Dowodzenia, oficera wychowawczego, popularyzatora historii naszego miasta i regionu. Dla wielu z nas Krzysztof Jędrys był Głosem uroczystości wojskowych odbywających się w Żaganiu.  Dla wielu był ich duchem… Zawsze otwarty, serdeczny, chętny do współpracy, uśmiechnięty. Jak podkreślali znajomi nagle zmarłego Krzysztofa, trudno jest (…) przypomnieć sobie osobę, która charakteryzowałaby się tak jak On, zerowym poziomem złośliwości. Dziękujemy za serce i pasję pozostawione w Żaganiu, za wszystkie prowadzone uroczystości oraz 16 lat zawodowej służby w żagańskiej formacji, nierozerwalnie połączonej z popularyzacją tradycji “Czarnej Dywizji”.

6 maja 2020 roku Żagań dowiedział się o śmierci ikony kulturystyki, która swoje życie i pasję związała z naszym miastem. Po miesiącach zmagań z ciężką chorobą zmarł Mirosław Daszkiewicz, w 2014 roku uhonorowany tytułem „Zasłużonego dla Miasta Żagania”.
Dzięki swojemu uporowi i ciężkiej pracy Mirosław Daszkiewicz osiągnął najwyższe szczyty w krajowej kulturystyce. Przez lata sportowej aktywności wielokrotnie zdobywał tytuły mistrza Polski, reprezentował nasz kraj w finałach mistrzostw Europy. W 1992 roku jako pierwszy Polak wziął udział w zawodach Mister Olimpia, zajmując na nich 16 miejsce. Po zakończeniu aktywnej kariery sportowej wrócił do rodzinnego Żagania, prowadząc w mieście siłownię i treningi, piastując funkcję wiceprezesa Uczniowskiego Klubu Sportowego “Olimp”.

Tak wspomina ojca córka, Angelika Daszkiewicz: Mój tato – Ten człowiek to sukces. Żył dobrze, często się śmiał i bardzo kochał. Mężczyzna, który zyskał szacunek inteligentnych ludzi i miłość do dzieci, który wykonał swoje zadanie i stanął na podium, który opuszcza świat lepszy, niż go zastał, któremu nigdy nie brakowało uznania dla piękna ziemi lub nie potrafił go wyrazić, który szukał w innych tego, co najlepsze, i zawsze dawał to, co miał. Teraz nie ważne, gdzie jesteśmy my Twoje dzieci wiemy, że twój duch będzie obok nas. Wiem bowiem, że bez względu na wszystko zawsze będziesz z nami. Zawsze będziesz w naszych sercach, ponieważ tam nadal żyjesz. Byłeś światłem przewodnim w moim życiu, a dziś szczególnie przypomina mi się, jakie miałam szczęście, że ojcem nazwać Cię mogłam. “Wielcy Mistrzowie nie wracają. Oni po prostu są”.

4 sierpnia 2020 roku Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Szprotawie poinformował o śmierci Aleksandry Hucał, pedagog, nauczyciel, dyrektor placówki. Kobieta, dla której praca z dziećmi oraz działalność społeczna stanowiły główny element życiowej aktywności. W trakcie ostatniej drogi, tak pożegnał Aleksandrę mąż, Tomasz Hucał:

Ola nauczyła mnie w życiu bardzo wiele, wielu rzeczy niestety nie zdążyła mnie nauczyć (oporny był ze mnie uczeń). Wielu z Was także uczyła – młodszych w szkole, starszych – życia, życzliwości, empatii. Nigdy, ale to przenigdy nie myślała o sobie, zawsze myślała o innych. 

W sierpniu dotarła do nas również informacja o śmierci Pani Marii Jastrzębskiej – wieloletniej prezes żagańskiego koła Sybiraków, społecznika, niosącego przez lata pomoc osobom potrzebującym. Pani Maria brała aktywny udział w życiu miasta, zawsze obecna na miejskich uroczystościach, gotowa do spotkań z młodzieżą, swoją postawą i życiowym doświadczeniem niosąca świadectwo losów tysięcy deportowanych na nieludzką ziemię Polaków. Za swoją aktywność wyróżniona została przez lokalną społeczność tytułem Żaganianina Roku 2015. Była inicjatorką budowy znaków pamięci poświęconych zesłańcom Sybiru, w tym: krzyża drewnianego na cmentarzu komunalnym, tablic pamięci w żagańskich kościołach, pomnika na skwerze Sybiraka przy ul. Piastowskiej. Ostatnią jej inicjatywą była budowa krzyża granitowego na cmentarzu komunalnym w Żaganiu. Odsłonięcie krzyża nastąpiło już po jej odejściu – 17 września 2020 roku.

Tak wspomina ją jej córka, Jadwiga:

Stukot obcasów, przełom lat 60 i 70. Można nastawiać zegarki. Z cała pewnością zegar wskazuje godzinę 6:55. O tej właśnie porze, przez 6 dni w tygodniu, soboty też były pracujące, moja Mamusia biegła do pracy. Od kiedy pamiętam zawsze spieszyła się, aby zdążyć aby wszystko zapięte było na ostatni guzik. Taka właśnie była nasza Mama sumienna, punktualna, perfekcjonistka. Kiedy nauczyła się szyć, była prawie samoukiem, babcia, brat i ja służyliśmy jako modele. To na nas Mamusia doskonaliła umiejętności krawieckie. Kreacje ślubne, które Mamusia tworzyła mogły śmiało konkurować z tymi z salonów sukien ślubnych, były to małe arcydzieła. Bardzo dobrze piekła i gotowała, a pączki z różano-wiśniowym nadzieniem, drożdżówki i ruskie pierogi obrosły legendą.

Kochała ludzi, rodzinę a nade wszystko wnuczkę, której tyle jeszcze chciała przekazać… Chętnie jeździła ze mną do lasu, gdzie opowiadała jak znajomość runa leśnego pozwoliła im przeżyć pobyt  na “nieludzkiej ziemi”. Mamusia pięknie śpiewała, a recytowanie wierszy przychodziło Jej z ogromną łatwością. Zawsze gotowa nieść  pomoc… i nagle pustka, pustka której nie da się zapełnić…