– W Żaganiu jest nas w tej chwili ok. 2 tys. – opowiadają sojusznicy, zakwaterowani na obozowisku wagonowym Karliki. – Jesteśmy zachwyceni miastem, zielenią lasem i polską kuchnią.

Kapitan Josh Ruskiewicz ma polskie korzenie. – Moja rodzina mieszka w Wisconsin – opowiada. – Moi przodkowie wyemigrowali z Polski w 1880 roku. Cieszę się, że mogłem poznać kraj mojego pochodzenia. Bardzo mi się tutaj podoba. Jestem zachwycony lasem. Nie przeraża mnie też klimat, bo w moim rodzinnym stanie jest podobny. Na razie byłem tak zajęty, że nie miałem czasu na zwiedzanie okolic i poznawanie miasta, ale miałem okazję wejść do kafejki w Rynku na gorącą czekoladę. Była naprawdę pyszna.

Polska kuchnia jest najpyszniejsza

800 amerykańskich żołnierzy mieszka w obozowisku wagonowym Karliki. Warunki są skromne, ale to nie przeszkadza twardym wojakom. – Wstajemy o godz. 6.30 – wylicza kapitan Ruskiewicz. – Po ćwiczeniach i kąpieli idziemy na stołówkę, która jest czynna od godz. 7.300. Potem ruszamy do swoich zajęć. Kończymy pracę ok. godz. 17.00 i możemy na przykład wyjść na miasto.

Żołnierze kupują głównie sprzęt elektroniczny. Ładowarki do telefonów i karty. Starają się też poznawać polską kuchnię. Na obozowisku wagonowym serwowana jest amerykańska kuchnia, chociaż załoga kuchni jest polska.

– Przywieźliśmy ze sobą produkty mrożone – tłumaczy starszy sierżant Ismael Colon, intendent. – Ale zaopatrujemy się też w różne produkty w okolicach. Podczas jednego posiłku wydajemy 800 porcji.

Kucharze gotują według amerykańskich przepisów. Zostaliśmy zaproszeni na żołnierski, amerykański obiad, który składał się z marchewki z groszkiem, marchewki duszonej w plasterkach, ryżu i potrawki. Na deser kuchnia zaserwowała ciasta i ciasteczka. Można było się napić wody, soku, kawy i herbaty owocowej.  

– Nasz sztab jest zakwaterowany w koszarach 34 Brygady Kawalerii Pancernej – wyjaśnia kapitan Scott Wolters, oficer prasowy amerykańskiej Żelaznej Brygady. –  Żołnierze stołują się wyłącznie w polskiej kuchni i są nią zachwyceni. – Bardzo smakują nam pierogi i różne zupy. To dla nas coś nowego. Podoba mi się Żagań, ale nie miałem możliwości zobaczyć innych rejonów Polski. W internecie widziałem zdjęcia Wrocławia i bardzo bym chciał zwiedzić to miasto, o ile czas mi na to pozwoli.

Na obozowisku jest nawet barak fryzjerski, w którym przyjmują Robert i Tomek. – Amerykanie najczęściej proszą o obcięcie włosów na boku głowy na długość palca, a góra zostaje trochę dłuższa.

Abramsy i bradleye

Trwa przygotowanie amerykańskiego sprzętu do pełnej gotowości bojowej. O to dbają technicy: chorąży Lanorris Ford, sierżant sztabowy Michael Bare i sierż. sztab. Kevin Lowder. Mechanicy pracują pod ogromnymi namiotami. Wewnątrz jest ciepło dzięki wielkim dmuchawom. Inaczej trudno by było manipulować narzędziami. – Zimno części z nas  trochę doskwiera – zaznacza kpt. Wolters. – Ja pochodzę z Phoeniks w Arizonie, ale ostatnio mieszkam w Kolorado, gdzie klimat jest podobny do polskiego.

W sumie do naszego kraju trafi ok. 4 tysięcy żołnierzy. Przywiozą 87 czołgów abrams, 300 wozów opancerzonych, helikoptery i kilkaset sztuk innego sprzętu. Pancerna brygada zostanie rozlokowana w Rumunii, Polsce oraz krajach bałtyckich.

Żołnierze trafili do Żagania, Świętoszowa i Bolesławca. W Orzyszu stacjonuje brygadowa grupa bojowa.

(mt)

 galeria foto A.Żyworonek